Turnus w Wągrowcu już dawno za nami. Mam po nim mieszane uczucia. Jeżeli chodzi o terapię to ogólnie jestem zadowolona. Fabian na wszystkich zajęciach dawał z siebie wszystko. Próbował na początku trochę ściemniać jednak szybko doszedł do wniosku, że nic to nie da. Po raz pierwszy był z nami na turnusie Kuba. Jaka była jego radość z tego, że może on pojeździć na koniu.
Trochę gorzej wygląda sprawa zakwaterowania i wyżywienia. Niestety pokój, który otrzymałam na początku był nie przystosowany dla nas. Nie było możliwości wstawienia łóżeczka. A i wjechać wózkiem nie było jak. Atmosfera też inna niż w Zabajce. Posiłki były na godzinę. Nie było możliwości przyjścia troszkę później. Jeżeli sama miałabym płacić za cały turnus pewnie już bym na niego nie pojechała.
Zaliczyliśmy też pobyt na laryngologii. Przyjęcie na oddział mieliśmy w niedzielę więc na izbie wszystko poszło szybko. Na oddziale Fabian dostał duże łóżko i mogłam z nim spać. Konsultacja anestezjologiczna przebiegła też bardzo szybko. Na szczęście konsultowała nas lekarka która leczyła młodego na OIOMIe. Była bardzo zadowolona z postępów Fabiana. Plastyka odbyła się w poniedziałek wszystko poszło szybko. Po ok. 1 h Fabian wyjechał z bloku był jednak bardzo wyziębiony. Szybko doszedł do siebie i we wtorek byliśmy już w domu. Niestety przy ranie zrobiła się ziarnina. Za pomocą sudocremu w krótkim czasie się jej pozbyliśmy.
Niepełnosprawne dziecko daje rodzicom niewyobrażalne pokłady sił i woli walki o lepsze jutro. Napędza nas do działania. Dzięki niemu wiemy że jesteśmy ważni. Chociaż czasami są chwile zwątpienia wystarczy spojrzeć jakie postępy robi nasze dziecko i wtedy wiemy, że nasza praca nie poszła na marne.
wtorek, 22 lipca 2014
Cisza w eterze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nominowałam Was do Libster Blog Award. Zapraszam do zabawy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!