Koniec stycznia i początek lutego to u nas dwie planowe
wizyty w szpitalu. Najpierw pojawiliśmy się w szpitalu na wymianie PEGa. Bardzo
się cieszę, że udało mi się załatwić karetkę, która nas tam zawiozła. Przyjęcie
do szpitala poszło bardzo szybko. Gdybyśmy sami przyjechali to czekalibyśmy na
izbie ok. 4 h tyle dzieci. Tym razem na
chirurgii nie byliśmy sami w pokoju. Jednak warunki były dobre. Miałam lóżko i
nie musiałam spać na podłodze. Cały zabieg wymiany PEGa poszedł gładko i
szybko. Fabianek już dwie godziny po zabiegu szalał po łóżeczku. Jedna dość
przykra sytuacja spotkała nas w ostatni dzień pobytu. Lekarz prowadząca chciała
zabłysnąć u ordynatora i trochę przekręciła moje słowa na temat jąderek
Fabianka. Otóż ja wiem jaki mamy problem i , że czeka nas zabieg jednak muszę wywarzyć
sprawy ważne i ważniejsze. Pani doktor stwierdziła, że ja trochę to zaniedbała.
Jednak ordynator przyznał mi racje. W naszym wypadku należy to zoperować ale
później. Teraz mamy ważniejsze sprawy a nie kolejną długa i głęboką narkozę. Wkurza
mnie jak ktoś wie lepiej co ja mam zrobić.
Ale nic damy radę.
We wtorek byliśmy na badaniu słuchu. Tutaj też wszystko
poszło sprawnie. Wyniki takie same jak poprzednio. Nadal nosimy aparaty i
kontrola w październiku.
Po tych przeżyciach szpitalnych Fabianek na ukojenie
maminych nerwów zaserwował nam niespodziankę. Otóż podczas ćwiczeń z wujem Mirkiem zrobił
coś takiego :
Jeszcze do niedawna nie był wstanie w tak niskiej pozycji
unieść głowy do góry. Widać, że kosztuje go to dużo wysiłku ale młody się nie
poddaje i walczy ostro. Oby nic nie zaburzyło tego stanu.