Ćwiczenia. Brzmi to dość niewinnie. Jednak to co Fabian zafundował nam w sobotę wcale nie takie nie było. Otóż rano Młody stwierdził, że dawno rodzice nie zostali postawieni do pionu i wyrwał sobie rurke tracheo. Nie przewidział tylko, że zanim respirator zaalarmuje nas, że coś jest nie tak upłynie ok 30 sekund. Ten czas wystarczy żeby zalać się własną śliną. Rurka tak się ułożyła, że na pierwszy rzut oka nie było widać, że wyszła. Zanim zorientowaliśmy się, że to z braku rurki Fabian nie może oddychać saturacja spadła do 54 % . Młody był już siny i zimny. Wyłożyła rurkę na miejsce podlączyłam tlen pod ambu i tak go wentylowałam. Powoli nabierał kolorów i saturacja była już dobra. Jednak po przełączeniu na respirator znowu zaczęła spadać. W sumie to nie wiedziałam dlaczego. Wezwaliśmy pogotowie. Coś mnie jednak tknęło i zanim oni przyjechali wymieniłam tracheo na nową. I to wystarczyło. Fabian znów dobrze się wentylował. Lekarz z pogotowia go osłuchał i stwierdził, że już jest ok. Na szczęście obyło się bez szpitala.
Jednak Fabian naderwał sobie skórę wokół otworu i poranił tchawice. Skonsultowaliśmy to z dr. Szydłowskim. Powiedział, żeby na razie obserwować. Jeżeli parametry będą ok to nic poważnego się nie stało i tchawica się wygoi. Po tych porannych " ćwiczeniach" Fabian bardzo szybko doszedł do siebie. Już po kilku godzinach nie potrzebował respiratora. My natomiast przez kilka dni nie mogliśmy dojść do siebie. Co chwilę sprawdziliśmy Młodemu saturację. Teraz trochę odpuściliśmy. Jednak w nocy nadal jest podłączony do pulsoksymetru. Mam nadzieję, że już teraz wszystko będzie dobrze.
Niepełnosprawne dziecko daje rodzicom niewyobrażalne pokłady sił i woli walki o lepsze jutro. Napędza nas do działania. Dzięki niemu wiemy że jesteśmy ważni. Chociaż czasami są chwile zwątpienia wystarczy spojrzeć jakie postępy robi nasze dziecko i wtedy wiemy, że nasza praca nie poszła na marne.
czwartek, 17 kwietnia 2014
Było groźnie...
Subskrybuj:
Posty (Atom)