poniedziałek, 2 czerwca 2014

...

Czas biegnie nieubłaganie. Mamy już czerwiec. Dokładnie jutro 3 czerwca minie rok jak Fabianek trafił w ciężkim stanie do szpitala. Został podłączony do respiratora, który towarzyszy nam do dziś. Wtedy był to dla mnie szok. Teraz z perspektywy czasu widzę, że to było dobre rozwiązanie. Przez ten czas młody miał tylko jeden antybiotyk na zapalenie płuc. Obyło się także bez szpitala. Powiem szczerze, że ja już w noc nie potrafię zasnąć jak nie słyszę jednostajnego szumu respika.
Fabianek ma też za sobą pierwszą wizytę u fryzjera. Żal było patrzeć jak jego loczki jeden po drugim lądują na podłodze. Jednak efekt końcowy jest super. Włoski są krótko przeciętne jednak niesforna grzywka układa się po swojemu. Dodaje m to jego nowej fryzurce troszkę pazura.
Teraz powiem wam coś w sekrecie. Widać efekty ciężkiej pracy na turnusie i codziennej rehabilitacji w domu. Otóż Fabian sam podnosi głowę w leżeniu na brzuchu. Ale to nie wszystko. Potafi ją nawet przez chwilę utrzymać i próbuje ją obracać na boki. Byłam szczęśliwa jak to zobaczyłam. Nawet wuja Mirek był w szoku. Teraz najwazniejsze jest żeby nic nie zabrało nam tej nowej umiejętności. A tak poza tym szykujemy się na kolejny turnus rehabilitacyjny. Tym razem jedziemy do Wagrowca. Zobaczymy co z tego wyniknie.