wtorek, 24 września 2013

Dlaczego?

Fabianek po roku rehabilitacji zaczyna nieśmiało dawkować nam swoje postępy. Okazuje się, że coraz lepiej trzyma głowę. Wprawdzie kiwa się ona na boki stara się jak może utrzymywać ją prosto. Bardzo jesteśmy z niego dumni. Radość z jego postępów przyćmiewa nam jednak coś. To coś to padaczka. Byłam świadoma, że po jego przejściach napady mogą wystąpić jednak cały czas miałam nadzieje, że może uda się uniknąć tego. Niestety. Rzeczywistość sprowadziła mnie do pionu. Fabianek dostał pierwszego ataku padaczki. Na szczęście na dzień dzisiejszy nie są to duże napady ale są. Podczas ataku Fabiankowi uciekają oczka do góry i drży mu broda. Gdyby nie to, że była u nas pielęgniarka w czasie napadu pewnie nadal żyła bym w przekonaniu, że nie mamy ataków. Muszę to skonsultować z neurologiem. Niestety do pani doktor trudno się dodzwonić. Mam nadzieję, że może pediatra z hospicjum ogarnie temat i coś poradzi. Pewnie dostaniemy jakieś dodatkowe leki. Bardzo mi zależy żeby jak najszybciej wprowadzić leczenie bo nie chcę żeby rehabilitacja poszła na marne. Po raz kolejny życie pokazuje mi, że nie może być za długo dobrze. Jak już uda nam się opanować jedno i wracamy do normalności ujawniają się kolejne problemy. Czy to już zawsze tak będzie wyglądać? Czy nasze życie już nigdy nie będzie spokojne?