Fabianek jest dumnym posiadaczem swoich pierwszych, w 100%
dostosowanych do jego potrzeb, czterech kółek. Po długim okresie oczekiwania w końcu
dotarł do nas nasz nowy wózek Lupi I. Mieliśmy małe przeboje z panami, którzy
nam ten wózek załatwiali ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Brakuje
nam wprawdzie jeszcze dwóch rzeczy ale mam nadzieje, że w przyszłym tygodniu
dojadą. Jak na razie wózek spełnia nasze oczekiwania i złego słowa na jego
temat nie mogę powiedzieć. Przede wszystkim nie wygląda na wózek
specjalistyczny, jest lekki, zwrotny i bardzo łatwo się go składa. Wprawdzie
miał być niebieski ale do czerwonego już się przyzwyczailiśmy. Młody siedzi w
nim bardzo stabilnie i nie zatyka sobie tracheo. Głowa jest też ustabilizowana.
Najważniejsze jest jednak to, że Fabianek lubi w nim siedzieć. Teraz tylko
czekam na ładną i mniej wietrzną pogodę żeby wypróbować go w terenie. Zobaczymy
jak będzie się sprawował na naszej polnej drodze.
Od jakiegoś czasu gdzieś w głowie pojawia się myśl czy ja
rzeczywiście robię wszystko żeby mały robił postępy w rehabilitacji. Cały czas
mam wrażenie, że to co robie jest niewystarczające. Jakoś nie mogę przeboleć,
że przed założeniem tracheo Fabianek podnosił główkę leżąc na brzuchu . Zdaję
sobie sprawę, że jakieś postępy zrobił ale od jakiegoś czasu chyba stoimy w
miejscu. Zastanawiam się nad włączeniem Volty.
Ale czy to jest dobry pomysł. Mam nadzieje, że nasze kochane ciotki i wujek coś
podpowiedzą.
Kuleje nam też ostatnio neurologopedia. Jakoś nie możemy się
wpasować w jej terminy bo przyjmuję tylko raz w tygodniu i wolne ma tylko
godziny dopołudniowe. Dla nas to za wcześnie bo Fabianek musi odpocząć po
rehabilitacji. Muszę chyba rozejrzeć się za kimś innym.