sobota, 7 września 2013

Aparaty i coś...

Mamy juz aparaty słuchowe dla Fabianka. reakcja na nie jest jak najbardziej pozytywna. Młody ładnie reaguje na dźwięki. Myślę, że po rehabilitacji słuchu ruszy coś co przodu. Jestem swiadoma, że fabianek nie bedzie mówił ale mam nadzieję, że bedzie z nim lepszy kontakt. Pierwsze efekty juz jednak widac. Mały stał się trochę spokojnjiejszy jak ma je załozone. A może to tylko złudzenie.
Jak na razie wszystko toczy się spokojnym tempem. Nic ciekawego sie nie dzieje. Przez tą szarą codzienność cos mnie dopada. Mam kompletnie wszystko w nosie. Mam dość siedzenia sama w domu.  Wszyscy sobie o mnie przypominaja jak coś potrzebują. To boli i to bardzo. Ostatnio złap[ałam się nawet na tym, ze jest mi ciężko przyznać sie, że potrzebuje pomocy w bardzo prozaicznej czynnosci. Szykowaliśmy się na rehabilitacje. Wszystko spakowane. W miedzy czasie wpada pielegniarka. Wychodzi razem z nami i pyta sie czy mi nie pomóc. A ja co odpowiadam, że dam radę. Wiem dobrze ile problemu stwarza mi zamkniecie na klucz drzwi i jednoczesne trzymanie młodego na rękach. Jednak nie umiałam jej powiedzieć, że tak może zamknać drzwi. nie wiem dlaczego. gdzieś w podświadomości boje sie, ze ktoś może prośbe o pomoc zrozumieć inaczej i stwierdzic, że nie radzę sobie z Fabiankiem.  Ale cóż mi pozostaje. Wypłakac się i ruszać dalej.

1 komentarz:

  1. To zadzwoń, wypłacz się i ruszaj dalej :) Ja też ze wszystkim "radzę" sobie sama, takie już jesteśmy "Zosie samosie" ;)
    Przytulam !!

    OdpowiedzUsuń