Życie często nie układa się po naszej myśli. Idzie swoimi ścieżkami. Nie zawsze jest to prosta droga. Ostatni miesiąc był dla nas naprawdę ciężki. Mimo, że z Fabianem wszystko dobrze my i tak przeżyliśmy ciężkie chwilę. Jednak nie o tym chcę napisać. Jakiś czas temu Fabianek wyjął sobie rurkę. Po tym zdarzeniu zauważyłam, że w śluzówce jest dość długa i duża szczelina. Zaczęło się też podciekanie wydzielony wokół rurki i odparzenia. Poszliśmy więc laryngologa. Udało się załatwić wizytę na cito w poradni. Pani doktor poznała młodego ( kilka razy już go oglądała na OIOMIE). Zabrala wywiad i postanowiła zrobić małemu direktoskopie i plastykę tracheo. Termin przyjęcia mamy na poniedziałek 30.06. Jeżeli się da postara się zrobić rurkę bardziej na środku. Teraz trzeba mieć nadzieję że wszystko pójdzie sprawnie.
Niepełnosprawne dziecko daje rodzicom niewyobrażalne pokłady sił i woli walki o lepsze jutro. Napędza nas do działania. Dzięki niemu wiemy że jesteśmy ważni. Chociaż czasami są chwile zwątpienia wystarczy spojrzeć jakie postępy robi nasze dziecko i wtedy wiemy, że nasza praca nie poszła na marne.
środa, 25 czerwca 2014
poniedziałek, 2 czerwca 2014
...
Czas biegnie nieubłaganie. Mamy już czerwiec. Dokładnie jutro 3 czerwca minie rok jak Fabianek trafił w ciężkim stanie do szpitala. Został podłączony do respiratora, który towarzyszy nam do dziś. Wtedy był to dla mnie szok. Teraz z perspektywy czasu widzę, że to było dobre rozwiązanie. Przez ten czas młody miał tylko jeden antybiotyk na zapalenie płuc. Obyło się także bez szpitala. Powiem szczerze, że ja już w noc nie potrafię zasnąć jak nie słyszę jednostajnego szumu respika.
Fabianek ma też za sobą pierwszą wizytę u fryzjera. Żal było patrzeć jak jego loczki jeden po drugim lądują na podłodze. Jednak efekt końcowy jest super. Włoski są krótko przeciętne jednak niesforna grzywka układa się po swojemu. Dodaje m to jego nowej fryzurce troszkę pazura.
Teraz powiem wam coś w sekrecie. Widać efekty ciężkiej pracy na turnusie i codziennej rehabilitacji w domu. Otóż Fabian sam podnosi głowę w leżeniu na brzuchu. Ale to nie wszystko. Potafi ją nawet przez chwilę utrzymać i próbuje ją obracać na boki. Byłam szczęśliwa jak to zobaczyłam. Nawet wuja Mirek był w szoku. Teraz najwazniejsze jest żeby nic nie zabrało nam tej nowej umiejętności. A tak poza tym szykujemy się na kolejny turnus rehabilitacyjny. Tym razem jedziemy do Wagrowca. Zobaczymy co z tego wyniknie.